Na Facebooku dostaję codziennie informacje o psach, które właściciel porzucił, które czekają w schronisku na swojego nowego pana, które wyglądają tak, że tylko siła woli trzyma je przy życiu.
Niektórzy kupują psa, a potem dają mu kopa w zadek. Bo pies już się znudził, bo przeszkadza, bo za dużo z nim roboty, bo kosztuje, bo jego charakter nie jest jednak taki, jak myśleliśmy.
Chcę podkreślić: pies to NIE jest zabawka! Biorąc psa do domu, rzeba przyjąć na swoją klatę cały pakiet konsekwencji i psa z całym jego inwentarzem.
Ja mam psa - pudla królewskiego. Stworzyłam mu dom, nauczyłam pewnych rzeczy, pewne zachowania musiałam zaakceptować i starać się minimalizować szkody.
Jestem dla niego Panią nr 3. We wpisie "Zakochałam się w moim psie od pierwszego spaceru" przeczytasz jak wyglądało nasze pierwsze spotkanie.
Czy jesteś gotowy na psa? Zobacz z czym będziesz musiał się zmierzyć:
- Pies zje buty, wygryzie dziurę w kocu, obgryzie nogę od fotela, wygryzie dziurę w bluzie, w której trzymałeś chrupki albo kiełbaskę dla niego, robebeszy kosz na śmieci. Niemożliwe? Jak najbardziej możliwe - znam to z autopsji! Pies moich znajomych jeździł z nimi do pracy, bo gdy zostawał w domu niszczył nie tylko drobiazgi - wygryzł na przykład wielką dziurę w drzwiach wejściowych, zjadł pół dywanu, obsikał łóżka.

- Pieniądze znikają z portfela, ponieważ trzeba je wydać na: jedzenie, smycz, obrożę, weterynarza, lekarstwa i ......i......... (tu podaję miejsca na wpisanie własnych, dodatkowych wydatków).
Płacimy (na szczęście sporadycznie) za smycz i obrożę. Płacimy co roku za szczepienie przeciw wściekliźnie, tabletki na odrobaczanie. Buty (swoje) można zaliczyć w zależności od psiaka do wydatków sporadycznych lub cyklicznych. Wydamy również pieniądze na jedzenie – opcja mniej lub bardziej kosztowna – w zależności od rozmiaru psa i rodzaju jedzenia. Wydamy pieniądze na leczenie - zaropiałe oczy, przecięta łapa - to najczęściej spotykane choroby u psa. Jeżeli ktoś zaoszczędził przy zakupie szczeniaka (zakup z pseudo hodowli) - potem może się okazać, że jego oszczędności są pozorne. Sprzedawczyni z piekarni obok mojego domu kupiła szczeniaka labradora za sumę około 600zł. A potem okazało się, że musi władować w niego 3000zł, ponieważ pies nie może chodzić. - Bałagan. Większy lub mnijeszy - w zależności od psa. Trzeba się liczyć z kłakami turlającymi się po podłodze i wchodzącymi w dywan. Pod nogami b będzie chrzęścił piach. Właściciel psa musi zaprzyjaźnić się z miotłą i/lub odkurzaczem, jeżeli chce mieć czysto. Ścierka też jest często używana, bo wokół miski pies rozchlapuje wodę. Ze ściany ścieramy gluty. I mam wrażenie, że chyba szyciej się kurzy w domu na półkach. Jednym słowem: syzyfowa robota.
A! I jeszcze ważna rzecz. Pies, gdy wymiotuje lub gdy ma rozwolnienie i nie wytrzyma z pójściem na dwór, swoje potrzeby załatwi na dywanie, bo lubi gdy ma miękko. Tak, niestety. I dla niego nie ma znaczenia, że dywan kupiliśmy wczoraj. I nie ma znaczenia, że kosztował 2000zł. - Pies absorbuje nasz czas, który moglibyśmy poświęcić na inne zajęcia.
- Nie ma zmiłuj się. Będziesz mieć deszcz za kołnierzem, czy tego chcesz czy nie. Nasz psiak załatwia swoje potrzeby na zewnątrz. Trzeba z nim wyjść niezależnie od tego, czy na dworze jest wichura, ulewa, czy zamieć. Trzeba z nim wyjść, niezależnie od tego, czy jesteśmy zmęczeni i nie mamy siły ruszyć ani nogą ani ręką. A do tego jeszcze sprzątanie psich kup! Brrr!
- Psi kłaczek pojawi się na talerzu z dopiero co podanym obiadem. Podobno są już w jeszcze nie otwartej puszczce piwa.
- Właściciel psa dozna uszczerbku na zdrowiu. Słyszałam o połamanej nodze, o złamanej ręce. Może też być obtarte kolano, wybity palec, podrapana ręka.

Ja sobie zdaję sprawę z tych wszystkich niedogodności. I mimo tego, nie wyobrażam sobie życia bez psa. Zawsze, już od dziecka, pies był u mnie w domu.