Gdy pies budzi się po narkozie, leży samotnie w klatce lub w kojcu. Gdy Dario obudził się z uśpienia, przy nim byłam ja.
Po co?
Dario był u nas dopiero dwa miesiące. Uczyliśmy się siebie. Przywiązywaliśmy do siebie. Utrwalaliśmy wspólne relacje.
Nie wiedzieliśmy jak Dario by się poczuł, gdyby się obudził i widział pręty klatki. Jest przecież psem adoptowanym, a my jesteśmy jego trzecim stadem.
Gdzie pani?! Jestem sam?! AUUUU, znów mnie porzucili!!!!
Weterynarz dał Dario „głupiego Jasia” w poczekalni.
Po zabiegu mnie zawołał. Dario leżał na podłodze. Język zwisał mu z pyska, nie ruszał się. Weszłam do pomieszczenia. Odezwałam się.
W tym momencie Dario podniósł głowę, a dokładniej oderwał ją lekko od ziemi. Głowa go nie słuchała, bo była jeszcze bezwładna. Dlatego spróbował jeszcze raz. Efekt był taki sam. Poruszył ogonem. Chciał zamerdać, ale ciało go nie słuchało. Cały się naprężył, jakby chciał wstać. Nie dał rady.
Powiedziałam: jest dobrze Dario. Jest ok. Będę tu przy tobie.
Lekarz skomentował zachowanie psa: poznał panią.
I to mi wystarczyło. Dobrze zrobiliśmy.
Siedziałam przy Dario, mówiłam do niego. Czekałam aż się obudzi. W pewnym momencie naprężył się i tak jak źrebak po urodzeniu, niezdarnie wstał i podszedł do mnie na chwiejnych nogach. Położył mi głowę na kolanach. Pogłaskałam go, tak jak lubi, za uszami.
P.S.
Gdy następnym razem Dario będzie pod narkozą, też będę przy nim, gdy się będzie budzić. Nie jest to standardowe zachowanie. W przychodni weterynaryjnej przewidziane miejsce dla właściciela jest w poczekalni. Ja siedziałam na zapleczu, przeszkadzałam. Czułam niezadowolenie personelu.
Ale było warto.
