Czy też tak się u was zdarza? Wołacie psa, a pies nie przychodzi albo przychodzi z opóźnieniem, czyli wtedy kiedy on chce? Marzycie o tym, żeby na hasło: Borek! Wróć! pies biegł do was z taką szybkością, że tylko kurz unosi się za nim na drodze? Ja też. Przetestowałam kilka sposobów nauki psa powrotu. U mnie jest duży postęp z Dario.
Nauka przywołania do siebie psa nie jest trudną sprawą. Wymaga od nas jedynie konsekwencji, systematyczności i zastosowania odpowiednich technik.
Z Dario przećwiczyłam kilka sposobów, żeby do mnie wracał na zawołanie. Podzielę się z wami moim doświadczeniem.
- Tak się zaczęło: Przed puszczeniem Dario w parku ze smyczy dawałam mu smakołyki. Na zachętę. Pokazywałam, że mam dla niego coś dobrego. W trakcie spaceru, gdy Dario się do mnie zbliżał, dawałam mu również smakołyk. Uzależniałam go od siebie, pokazywałam, że warto być przy mnie, że warto do mnie przybiegać.
- Gdy Dario do mnie biegł, wołałam Dario wróć! Dario nie znał tej komendy i musiał połączyć znaczenie słowa z działaniem. Gdy przybiegał dostawał oczywiście jedzenie i pochwałę: Dobrze Dario! Programowałam Dario na powrót do mnie na komendę „wróć”. Po pewnym czasie, zaczęłam wołać "wróć" w sytuacji, gdy miał do mnie wrócić. Za powrót dostaje nagrodę. Zawsze.
- Zaprogramowałam Dario na gwizdek. Na tej samej zasadzie, co przy słowie „wróć”. Gdy biegł do mnie, gwizdałam. Gdy przybiegł dostawał jedzenie.
- Wołam Dario głosem o wyższej tonacji niż normalnie i dodaję Dawaj! Dawaj Dario! Z głosu przebija radość i zachęta, że zaraz wydarzy się coś ciekawego. Przy dawaj, dawaj! Dario dostaje przyspieszenia, a jego długie uszy powiewają mu za głową. Czasami mogę wyglądać przy moich okrzykach dość dziwnie, bo daję z siebie wszystko. Ale to działa.
- Zdarza się, że wołam mojego kochanego psa, ale on pomimo, że ma dobry słuch, woli zająć się tym, czym chce. Co robię? Uciekam. Wołam: Dario! i uciekam. Dzięki Dario trochę się już nabiegałam i wzmocniłam swoje łydki. Na jednych zajęciach z obedience, cztery razy uciekałam do lasu.
- Ograniczyłam Dario kontakty z innymi psami. Ja chciałam być dla niego najważniejsza i najciekawsza. Zabawa ze mną ma być tak fascynująca, że warto przy mnie być i do mnie wracać. Jest to ciężka i długotrwała praca. Chodzimy dwa razy w tygodniu na zajęcia z agility w PsyNafali i raz w tygodniu na zajęcia obedience, które prowadzi Joanna Hewelt. Ćwiczymy też w domu.
Dlaczego mam tyle sposobów na Dario? Ponieważ jest to pudel. Mój kochany psiak czasami ma własne zdanie. Jeżeli nie zadziała jedna strategia, stosuję kolejny sposób. Mamy duże postępy i coraz lepiej wychodzi nam powrót.
Wyuczony sposób powrotu według zasady 2 i 3 zbyt szybko się resetuje u mojego pupila. Muszę robić powtróki i przypomnienia.
Nie wychodzę z domu z psami bez saszetki z jedzeniem i bez gwizdka.
Nauka powrotu to jest syzyfowa praca. Trzeba ciągle ją powtarzać.