Migawki

Jak uczyłam Dario zabawy

zabawa z psem

Gdy Dario do nas przyjechał, nie wiedział co to jest zabawa. Dziś, ponad rok po przyjeździe, wyciągnął z plecaka tygryska – wymiętoszoną, ukochaną zabawkę – i przyniósł mi ją w pysku, żebym się z nim przeciągała.

 

Niektórzy właściciele czworonogów wychodzą ze swoim pupilem na spacer, puszczają psa wolno, pies wącha trawkę i bawi się z innymi psami, a sami właściciele ze sobą rozmawiają. To nie jest dla mnie.

Pies jest dla mnie towarzyszem. Chcę mieć z nim kontakt. Chcę czuć, że jestem kimś więcej niż tylko dostarczycielem jedzenia. Żeby to osiągnąć musimy aktywnie spędzać ze sobą czas. Musimy cieszyć się z chwil spędzanych wspólnie. Czyli zabawa! 
Zabawa jest też potrzebna na naszych zajęciach z obedience – z jednej strony jako jeden ze sposobów nauki, z drugiej strony jako nagroda.

 

Jak Dario uczył się zabawy?

Rzucałam miękki sznur, sama po niego biegłam, podnosiłam z ziemi i cieszyłam się, że mam taką super zabawkę. Podrzucałam. Śmiałam się. Pod nos mojemu psu podtykałam. A mój pudel? Patrzył na mnie z dużym zainteresowaniem. I czekał na to, co jeszcze wymyślę.

 

Monika z kursu agality w Psy Na Fali zrobiła specjalnie dla Dario dwa długie sznury. 
Biegałam z nimi. Sznur ciągnął się za mną po ziemi. Podrzucałam. A Dario? Tu wystąpiła zauważalna reakcja. No dobra, pani tak się stara to podbiegnę. Wąchał sznur. Potem nie mogąc oprzeć się mojemu entuzjazmowi delikatnie brał go w pysk.

Próbowałam nauczyć go przeciągać zabawkę, ale gdy tylko lekko ciągnęłam za sznurek, Dario puszczał drugi koniec.

Rzucałam zabawkę. Dario owszem ochoczo biegł po zabawkę, ale potem równie ochoczo oddalał się ode mnie, żeby w ciszy i w spokoju ją pociamkać. Sam się wynagradzał. Wtedy machałam drugą zabawką, uciekałam, chowałam się. Przybiegał i kontrolował co się dzieje.

 

Małymi kroczkami Dario angażował się w zabawę.

Ładnie wychodziło nam natomiast z piłką. Ale nie rzuty, tylko turlanie. Dario gonił piłkę jak zdobycz. I przynosił. Chciał jeszcze. 
Bardzo duży wkład w naukę zabawy miał mój syn Janek. Bawił się z Dario jak szczeniak ze szczeniakiem. Rzucał mu sznurek i o dziwo Dario biegł za tym sznurem. Przeciągali się razem. Tarzali po ziemi.

 

Fred Donaldson jest autorem pojęcia zabawy pierwotnej (Original Play). Umiejętność takiej zabawy posiadają między innymi szczeniaki i wilczki. Małe dzieci też (dorośli muszę się na tę zabawę otworzyć, ale jest w nas). Może dlatego Janek dogadał się lepiej i szybciej z Dario w zabawie niż ja.

Ponieważ Dario jest łasy na jedzenie, zabawę ułatwiło nam ćwiczenie z obedience „balans”. Pokazuję psu zabawkę i gdy pies ją dotknie (w pierwszym etapie), chwyci (kolejny etap), zacznie ją ciągnąć, zwalniam psa na free, czyli na smakołyk. Dario wiedział, że jak pociągnie zabawkę, to za chwilę dostanie smakołyk.

Na początku zabawa ze mną była u Dario wyuczona, teraz jest naturalna. Mój pudel chce się ze mną bawić, bo sprawia mu to radość.

Ale muszę też się przyznać, że ja też przypominałam sobie na czym polega radość w spontanicznej zabawie. 

Lubię spędzać czas z Dario. Uwielbiam, gdy przechyla w bok głowę i słucha co do niego mówię. Wspaniałe jest uczucie, gdy wpatruje się we mnie z błyskiem w oku – co będziemy teraz robić? Ogarnia mnie radość, gdy widzę z jakim zaangażowaniem Dario ćwiczy.

Zabawa nam wychodzi w znanych nam terenach. Kolejny etap przed nami. 

 

© 2017 Newskit. All Rights Reserved.Design & Development by Joomshaper

Szukaj