Migawki

Jak wyglądała moja sesja fotograficzna

sesja fotograficzna

Poznałam na własnej skórze, jak wygląda i ile czasu zajmuje sesja fotograficzna. Zobaczcie. 

 

Na jednym ze szkoleń w ramach "Marzec na obcasach" poznałam Jolę Marchewicz. Dziewczyna fotografuje kobiety i chce się rozwinąć w fotografii ślubnej. Robienie zdjęć, to jej sposób na odpoczynek od niepełnosprawności córki. Fotografia jest też jej sposobem na odkrywanie piękna w innych. To też radość z poznawania nowych osób. 

 

Każdy ma w sobie coś pięknego. Ja to widzę. I najbardziej się cieszę, gdy ktoś po sesji spojrzy inaczej na siebie. 

Widziałyśmy się dwa dni na szkoleniach, podczas których Jola poznała moją energię życiową i mojego bloga, ale to było dla niej za mało. Chciała lepiej zrozumieć moje potrzeby i mnie, żeby zdjęcie trafniej oddawało mnie samą. 

Umówiłyśmy się na spotkanie w kawiarni. Pokazałam jej zdjęcia, które mi się podobają. Jola pokazała fotografie, które robiła, żebym świadomie zdecydowała się na nią jako fotografa. 

 

Miałam bardzo duże obawy przed sesją fotograficzną, bo nie umiem pozować i nie podobam się sobie na zdjęciach

Wiesz Jola, będziesz miała ze mną ciężko.

Dlaczego?

Bo ja strasznie nie lubię aparatu i kamery. Mogę mówić do setki osób i jest mi z tym dobrze, ale w momencie, gdy widzę wymierzony w moją stronę obiektyw, wymiękam. 

Damy radę, Olga. Zobaczysz. 

Jola zastanawiała się, nad miejscem, w którym miałybyśmy zrobić zdjęcia. 

- Czy mówisz innym, że jesteś z Gdańska?

Tak.  

To już widzę Twój obraz. Nad morzem, z rozwianą chustką. Bez jakiś ekscesów. Umówię Ciebie na makijaż i dobór ciuchów. Tylko, żeby był wiatr. 

Umówienie trzech zabieganych kobiet nie jest łatwe, ale udało się zgrać terminy. 

 

Spakowałam do siatek swoje ubrania, buty i biżuterię i tak obładowana znalazłam się u przesympatycznej wizażystki Sylwii Widzińskiej. Gdy szłam do niej ulicą, czułam, że życzenie Joli spełniło się i to z nawiązką. Wiatr dawał z siebie wszystko. Wiał z północy, był zimny i porywisty. Na niebie zaczęły zbierać się czarne chmury. 

 

Kolejny raz się przekonałam, że ludzie spotykają się nie przez przypadek. Okazało się, że Sylwia była przez długi czas wolontariuszem w Fundacji Bury Miś, która działa na rzecz osób z niepełnosprawnością intelektualną. Czyli działała w temacie, tak mi bliskim.  

Chcesz kawę, czy herbatę? - zapytała Sylwia

Coś na pobudkę, bo przy takiej pogodzie zasypiam

To biała herbata będzie najlepsza

Sylwia zaczęła przeglądać moje rzeczy. Zapytała, jaki przekaz ma mój blog, co ma wyrażać zdjęcie. 

Ma pokazywać radość z życia. Że życie, pomimo, że potrafi dać w kość, jest ok. Że życie trzeba brać w swoje ręce. 

Wybrała spódnicę, kilka bluzek, marynarkę i na koniec biżuterię. Miałam przymierzyć, która bluzka będzie najlepiej pasowała do całości. 

 

cien2.jpg
pomocnik.jpg
ciuchy.jpg
ciuchy2.jpg
kawa.jpg
koszula.jpg
makijaz2.jpg
pedzle.jpg

Sylwia wprowadziła nas w odpowiedni nastrój. Poczułam wewnętrzny spokój i nie stresowałam się, że oto nadchodzi chwila prawdy i będę się męczyć podczas robienia zdjęć. 

Na plażę nie pojechałyśmy, ponieważ wiał zbyt silny wiatr. Wybrałyśmy się do Parku Oliwskiego, gdzie można znaleźć ładne tło i osłonę przed wiatrem. 

Jola, na zmianę z Anią Arent Mendyk, trzymała w ręku blendę, która w przypadku naszej sesji miała dwa zastosowania. Służyła oczywiście do łapania światła i kierowania w moją stronę - było pochmurno, a dzięki niej byłam lepiej doświetlona.

Była również naszą parasolką, na tyle szeroką i skuteczną, że we trzy (w parku dołączyła do nas koleżanka Joli - Ania) mogłyśmy schronić się pod nią przed deszczem, który padał co kilka minut.  

Nie patrzcie na moje buty. Miałam wybraną inną parę, ale było tak zimno i deszczowo, że zostałam w moich cieplejszych pantoflach. 

Przy robieniu zdjęć, nie ma znaczenia, jaka jest pogoda. Miałam lodowate i czerwone z zimna ręce. Czułam, jak ziąb z północy przenika aż do mojej skóry.  

Ale panowała tak sympatyczna atmosfera, że pomyślałam, jak mi jest zimno, gdy wsiadłam do samochodu. 

sesja1.jpg
sesja3.jpg

A to jest efekt końcowy:

inspiracje2.jpg

Jola wysłała mi też zdjęcie z fioletowym tłem. Popatrzyłam i stwierdziłam, że nie podobam się sobie. 

Jola, wyślij mi zdjęcie, gdy się nie uśmiecham tak szeroko.

ja_blog.jpg

- Proszę bardzo.

- Ale tu jestem jakaś smutna. Nie masz innego?

- Brak :). Na wszystkich się uśmiechasz. Wstawiaj i nie marudź. Ładnie wyglądasz. 

 

Wykorzystałam na  Facebooku, Instagramie i u mnie na blogu zdjęcie, gdy się uśmiecham. 

Wiesz co Olga. Ta sesja była przykładem, że pomimo niesprzyjającej aury pogodowej, dałyśmy radę i chwyciłyśmy życie w garść - tak podsumowała Jola nasze wspólne godziny.  

Uczestniczenie w sesji fotograficznej z wizażem i doborem stroju jest bardzo ciekawym doświadczeniem. Człowiek zaczyna patrzeć też na siebie inaczej i przełamywać swoje wewnętrzne opory, często nieuzasadnione. Zdjęcie, które mi się nie podobało, spodobało się znajomym na Facebooku. Polecam każdemu takie przeżycie. 

Zdjęcia robiła Jola Marchewicz, stylizację Sylwia Widzińska. W parku przy zdjęciach pomagała Ania Arent Mendyk (również fotograf). 

© 2017 Newskit. All Rights Reserved.Design & Development by Joomshaper

Szukaj