Wywiady

Dlaczego w Anglii po studiach z geografii można być aktuariuszem

studia w Anglii

Siedzę przy stoliku w kawiarni. Pachnie dobrą kawą. Wbijam łyżeczkę w bitą śmietanę. Rozmawiam z Anią, dziewczyną, która studiowała w Anglii. 

Olga: Dlaczego wyjechałaś i kiedy.

Ania: Zaraz po maturze. Decyzja była spontaniczna. Zdawałam maturę międzynarodową. Znajomi składali podania o mozliwość studiowania poza Polską. W Internecie wypełniłam dane w odpowiedniej aplikacji i czekałam na oferty z uczelni. Dostałam propozycję. Miałam dylemat. Jechać czy nie jechać? Nie byłam pewna, czy mi się uda wytrzymać cztery lata. Ale miałam poczucie, że jeżeli nie spróbuję, to potem mogę tego żałować.

Olga: Odważna decyzja. Nie każdy by się zdecydował.

Ania: Było mi o tyle łatwiej, że mój brat też się dostał. Co prawda nie na ten sam kierunek, ale we dwoje zawsze raźniej. Pierwszy semestr był ciężki. Musiałam się zaaklimatyzować.

Olga: Co studiowałaś? Bo kierunek nie był łatwy.

Ania: Matematykę ze statystyką.

Olga: Gdzie mieszkałaś?

Ania: Wokół uniwersytetu są domy, które można wynająć. Pośrednictwem zajmowała się firma. W jednym domu powinni mieszkać zarówno studenci jak i studentki, ponieważ wtedy była większa gwarancja, że dom zostanie oddany w lepszym stanie.

Olga: Z czego żyłaś?

Ania: Pomagali mi rodzice. Uniwersytet wypłacał mi stypendium ze względu na niskie dochody, ale kwota ta wystarczała tylko na czesne.

Olga: Jakie są prowadzone zajęcia na uniwersytecie?

praca w Anglii

Ania: Ćwiczenia i wykłady. Jednak nie ma obowiązku sprawdzania listy obecności tak jak u nas w Polsce. Wychodzą z założenia, że studenci to dorośli ludzie i powinni wiedzieć, co mają robić. Po wykładzie dostawaliśmy różne zadania do rozwiązania. Samemu się nad tym pracuje. Na ćwiczenia przychodzi się z konkretnymi pytaniami.

Ćwiczenia nie wyglądają tak jak u nas, że pani stoi przy tablicy i mówi jak należy rozwiązać zadanie. Samemu pokazuje się co się zrobiło. I jeżeli jest problem, to grupa pomaga. 

Student jest tam bardziej samodzielny. Wykładowca nie mówi z jakiego podręcznika należy korzystać, które strony przeczytać. Idzie się do biblioteki i samemu szuka się rozwiązania. 

 Mobilizacją jest na pewno to, że tam studia są płatne i inaczej człowiek podchodzi do kwestii studiowania. 

Ciekawa rzecz była na studiach społecznych. Studenci dostawali jeden tydzień w trymestrze wolny od zajęć. To był tydzień na czytanie. Na tych studiach dużo się czyta i dużo pisze. Ale studenci wykorzystywali ten czas na wakacje np. w Wenecji.

A my studiowaliśmy przedmioty ścisłe, więc nic nie pisaliśmy. Nie mieliśmy tygodnia na czytanie i im zazdrościliśmy.

Każdy miał swojego opiekuna. Spotkania były organizowane z nim parę razy do roku. Opiekun pytał jak idzie nauka, czy są jakieś problemy.

Olga: To jest dobry pomysł. Jest przepływ informacji pomiędzy stronami. Czy dyplom wyższej uczelni ma duże znaczenie w Anglii?

Ania: Firmy (przynajmniej te prestiżowe firmy) biorą pod uwagę uzyskany wynik końcowy ze studiów. Na uniwersytecie nie ma czegoś takiego jak poprawka. Jedynie na pierwszym roku, gdzie były dwa główne przedmioty, była możliwość zdawania nich ponownie we wrześniu. W pozostałych przypadkach, gdy ktoś zawalił egzamin obniżał sobie średnią. Gdy dwój jest więcej, to uczelnia wysyła list z sugestią szukania miejsca na mniej elitarnym uniwersytecie. Gdy student skończy studia ze średnią ocen poniżej czwórki, żaden pracodawca go nie przyjmie. Liczą się piątki i cztery plus.

Co ciekawe mój pracodawca wcale nie wymagał dyplomów ze studiów ekonomicznych. Zatrudniał ludzi po geografii, po historii.

Olga: Jako aktuariuszy?

Ania: Tak. Pracodawca wiedział, że oni skończyli uczelnię z bardzo dobrym wynikiem. Czyli, że to są mądrzy ludzie. Potrafią myśleć, potrafią rozwiązywać problemy, samemu się czegoś nauczyć. I okazywało się, że świetnie sobie radzili z egzaminami na aktuariuszy.

Olga: Czyli w Anglii dobry dyplom ma znaczenie.

© 2017 Newskit. All Rights Reserved.Design & Development by Joomshaper

Szukaj