Wywiady

Czuję się bezpieczna - mówi mi Dorota

wiara w Boga

Rozmowa na temat wiary, dzisiejszych dylematów i roli rodziny we współczesnym świecie. 


Z mojej rozmowy z Dorotą dowiesz się, co daje jej poczucie bezpieczeństwa i jakie ma podejście do innych religii. Przeczytasz, o rodowitym Khmerze z Kambodży i co jest dzisiaj największym zagrożeniem dla ludzkości. Miłej lektury! 

Olga:  Co daje Ci tak głęboka wiara w Boga?

Dorota: Chciałabym, aby moja wiara była głęboka. Jednak jak zwyczajny człowiek zbyt często się waham, kalkuluję, zastanawiam – a wiara w Boga to całkowite oddanie się Jego woli, zaufanie bez granic, zawierzenie do końca. Jego wola, nie moja – niech się stanie. A z tym jest bardzo trudno. Dom, dzieci, mąż, praca – czy potrafię do końca zaufać Bogu? Czy zbyt często się z Nim nie licytuję, nie wykłócam, nie stawiam warunków. Jednak, gdy czuję, że nie przeskoczę samej siebie, że mur za wysoki – wtedy WIEM, że nie jestem sama. To przede wszystkim daje mi właśnie wiara w Boga – poczucie bezpieczeństwa. Nie ma sprawy, której nie mogłabym Mu zawierzyć, nie ma problemu, z którym nie wypadałoby się z Nim podzielić. I tak faktycznie jest – dla mnie modlitwa to często zwyczajna rozmowa z Bogiem, wylanie wszystkich trosk, pytań, niepewności. Czasem tylko łapię się na tym, że za mało Mu dziękuję – a jest za co.

Olga: Byłaś na wycieczce w Ziemi Świętej. Co dała Ci ta wyprawa?  

Dorota: To fakt, jadąc do Izraela oczekiwaliśmy interesującej wycieczki krajo- i kulturoznawczej. Rodzinny wyjazd miał być kolejnym, ciekawie spędzonym wspólnym urlopem. Dzieci coraz większe, niedługo wyjdą z domu, a ja cały czas marzyłam, aby właśnie w komplecie dotrzeć TAM. Tego, co każdy z nas przeżył trudno jednak wyrazić słowami. I w tym miejscu nie mogę pominąć wyjątkowej oprawy naszej drogi, jaką służył nam ks. dr Ryszard Kempiak. To niezwykły człowiek – biblista, rekolekcjonista, archeolog i historyk w jednym. Jego niebywała wiedza historyczna i biblijna, wspaniała umiejętność przekazania tego słuchaczom, zaangażowanie i zdyscyplinowanie, a przede wszystkim uwielbienie dla Boga stało się dla nas istnym drogowskazem podczas tych siedmiu dni prawdziwych rekolekcji w drodze. Historia ludzkości, historia chrześcijaństwa, historia narodu żydowskiego i Palestyny - splecione w jedno. A to wszystko wśród wciąż żywych znaków narodzenia, życia, nauczania, śmierci i Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa, bo dla mnie chyba dopiero tam, w tym czasie, tak naprawdę „Słowo stało się ciałem”. Teraz nadszedł czas na poukładanie tego wszystkiego, kontemplację i wyciągnięcie mądrych wniosków. Poznać, Ukochać, Naśladować - to prawdziwe przesłanie nauki Jezusa Chrystusa. Mam nadzieję, że ziarno zasiane podczas tej pielgrzymki zaowocuje w życiu moim, moich najbliższych, a także pozostałych pielgrzymów, z którymi dane nam było podróżować.

Olga: Jednocześnie szanujesz inne religie. Z jakimi religiami się bliżej zapoznałaś?

Dorota: Podróżując po świecie otarłam się o Islam, Judaizm, Buddyzm. Wszędzie tam wg mnie chodzi o to samo – o zbliżenie się do Sacrum. Właśnie to wytycza nam ścieżki życia, którymi powinniśmy podążać. I w tym tkwi szkopuł – bardzo często sami z tych ścieżek schodzimy, szukając drogi na skróty, łatwiejszych, przyjemniejszych. Zostałam wychowana w poczuciu nie tylko wiary w Boga, ale również wiary w drugiego człowieka. Moi Rodzice przekazali mi to, ze nie można szufladkować ludzi ze względu na jego wiarę, natomiast można nie zgadzać się z jego słowami, czynami. Bez względu na to czy ktoś jest Chrześcijaninem, Muzułmaninem, Judaistą czy Buddystą – ważne jest jak postępuję, jaki ma stosunek do drugiego człowieka (na każdym etapie jego życia). Ale też czy potrafi uszanować inną kulturę, tradycje. Nie możemy pozwolić sobie narzucać innej kultury, innych praktyk. Bo wtedy zaczyna się chaos. Tak się złożyło, że do mojej nieco dalszej rodziny dołączył rodowity Khmer z Kambodży. Buddysta, wieloletni mnich, a obecnie mąż córki mojej kuzynki (warto w tym miejscu nadmienić, że buddyzm to filozofia nonteistyczna, charakteryzująca się przede wszystkim skupianiem dużej uwagi na właściwym życiu moralnym). Dawno nie spotkałam tak szczerego, pracowitego, uczciwego a przede wszystkim szanującego innych młodego człowieka. Dla nas wszystkich spotkanie to było nie lada wyzwaniem, nauką, lekcją poznawczą. Najważniejsze w człowieku jest wg mnie szacunek do życia. Kto nie szanuje życia – nigdy nie będzie szczęśliwy. W końcu życie to on sam. A więc jeśli nie szanuję życia – nie szanuję samego siebie. Podobnie jest obecnie w naszym, katolickim Kościele – tak wielu odchodzi, wybiera inną ścieżkę, ubolewając, że Nasz Kościół jest zły, niereformowalny, nietolerancyjny. Ale przecież Kościół to My, a więc obrażając się na Kościół, czyż nie obrażamy się na samych siebie?! Kiedy słyszę, że w „naszym Kościele nic nie można zrobić, to beton”- zaraz zadaję pytanie - a czy w ogóle próbowałeś? Czy włączyłeś się całym sobą w życie Kościoła, parafii, innych parafian? I niestety – chyba znam odpowiedź.

Olga: Co według Ciebie jest największym dzisiaj zagrożeniem dla ludzkości?

Dorota: To bezwzględna walka z tradycją. Z jednego z podręczników szkolnych pamiętam zdanie „Historia jest nauczycielką życia”. Dlaczego więc tak rzadko patrzymy w przeszłość? Dlaczego nie wyciągamy lekcji z historii? Dlaczego tak bardzo chcemy „nowoczesności” , oderwania się od tradycji, własnej kultury, własnych doświadczeń? Żyjemy w czasach, gdy ze wszystkich stron osaczają nas nagminnie stosowane słowa – demokracja, tolerancja, prawo wyboru. Mam jednak wrażenie, że słowa te padają często z ust tych, którzy sami w nie nie wierzą, ani ich nie przestrzegają. O demokrację walczą Ci, którzy nie szanują wyborów większości, prawo wyboru – to hasło w ustach tych, którzy tego prawa nie dają innym. A patriotyzmu uczą nas ci, dla których „Polskość to nienormalność, to brzemię, którego nie mam specjalnie ochoty dźwigać…” Ale ja mam nadal swoją wiarę, wiarę w Boga, wiarę w Rodzinę, wiarę w Ojczyznę. Wiem, że nie jesteśmy tu sami, że Ktoś nad nami czuwa i kiedy już zupełnie się pogubimy - zawsze mamy do kogo wracać, jak ten Syn Marnotrawny.

Olga: Twój dom jest bardzo rodzinny. 

Dorota: Tak to prawda. Rodzina ma dla mnie wyjątkowe znaczenie. To Dom, Dzieci, Mąż – ale na równi też Siostra i Rodzice. Jesteśmy wszyscy bardzo zżyci, dzielimy się wszystkim, radościami, troskami, przemyśleniami. Wcale nie oznacza to ciągłej sielanki i braku sporów czy problemów. Jak każdy rodzic zamartwiamy się sprawami bieżącymi i przyszłością naszych dzieci. Szczególną troską otaczamy naszych Rodziców (niestety, mój Tato odszedł od nas w połowie ubiegłego roku). Dziadkowie zawsze byli obecni w życiu naszym i naszych dzieci. A co cieszy najbardziej? – to że wspólne wyjazdy są dla wszystkich nadal wielką radością, że wspólne wyjście do kina z nastoletnią córką czy teatr z dorosłym synem i jego narzeczoną - to super czas dla nas. Wyjątkowa więź łączy mnie też z moją siostrą – dzień bez rozmowy z Nią to dzień stracony (a dzieli nas odległość ponad 1200km.) A skąd to wszystko? – może zabrzmi to patetycznie, może banalnie – ale właśnie z wiary w Boga i wiary w drugiego człowieka.  

© 2017 Newskit. All Rights Reserved.Design & Development by Joomshaper

Szukaj