Byłam na spotkaniu autorskim Rafała Kośnika (tytuł posta, to również podtytuł jego książki), podczas którego dowiedziałam się ciekawych rzeczy o Amazonii. Ale Rafał Kośnik zrobił na mnie wrażenie przede wszystkim jako człowiek, który realizuje swoje dość ekstremalne marzenie z dzieciństwa, nie gubiąc przy tym równowagi między życiem rodzinnym a podróżowaniem.
Olga: Wyjechał Pan samotnie w podróż do Amazonii. Spełnił Pan tym samym swoje marzenia z dzieciństwa. Dlaczego samotnie? To jednak była niebezpieczna podróż i chyba pierwsze Pana takie przedsięwzięcie.
Pan Rafał: Samotna podróż ma swoje wady i zalety. Wadą jest to, iż zawsze możemy liczyć tyko na siebie. Zalet w moim mniemaniu jest znacznie więcej, jedną z nich jest, to że o wszystkim decyduję sam i podróż dostosowuję tylko i wyłącznie do swoich preferencji. Projekty które realizuję często przebiegają w bardzo odludnych miejscach. Pomoc współtowarzysza często mogłaby być nieefektywna, ponieważ szpital niekiedy znajdował się kilkanaście dni drogi więc choćby taki incydent jak ukąszenie węża mógłby spowodować poważne konsekwencje. Towarzysz podróży w takiej sytuacji niewiele by mi pomógł. Trzeba też pamiętać, że jadąc w więcej osób zwiększamy także wielokrotnie prawdopodobieństwo różnych incydentów.
Olga: Co wniosła ta podróż w Pana życie?
Pan Rafał: Najważniejszą rzeczą było opuszczenie swojej strefy komfortu. Nic po takim wyjeżdzie(Amazonia) nie będzie takie samo. Wszystkie problemy dnia codziennego wydają się błachostkami, przy walce o przetrwanie w tak trudnym środowisku.
Olga: Jakie błędy Pan popełnił realizując to wielkie przedsięwzięcie? Co by Pan inaczej zorganizował?
Pan Rafał: Błędów było mnóstwo, ale dzięki temu zyskałem rzecz bezcenną, doświadczenie. Podróżując już od wielu lat, nauczyłem się że warto ograniczyć potrzeby, a nie zwiększać budżet. W drodze jestem blisko natury to sprawia że czuję się wolny. Obecnie przywiązuję wagę do tego, aby maksymalnie ograniczać ilość bagażu i co najważniejsze aby maksymalnie przygotowywać się fizycznie.
Olga: Na ile ważne jest realizowanie w życiu swoich marzeń i pasji?
Pan Rafał: Pasji trzeba szukać, a potem ją pieczołowicie pielęgnować, ponieważ jest ona jedną z kilku rzeczy, które nadaje naszemu życiu sens i sprawia, że jesteśmy szczęśliwi. Oprócz podróży mam jeszcze kilka innych zainteresowań, które są dla mnie ważne - choćby takich jak sport, czytanie książek, bardzo lubię pracować w ogrodzie. W tym wszystkim staram się zachować balans i pilnować rzeczy najważniejszej dla mnie jaką jest rodzina. Nie jest to łatwe, ale cały czas się tego uczę.
Olga: W Polsce na Pana powrót czekała żona i dwoje dzieci. Żona odegrała znaczącą rolę w Pana projekcie, ponieważ rozumiała na ile ważne jest dla Pana zrealizowanie swojego marzenia. No właśnie, na ile ważne jest, gdy druga strona w małżeństwie pozwala na zrealizowanie swoich planów życiowych i w jaki sposób należy szukać balansu między rodziną a swoją pasją.
Pan Rafał: Fundamentem jest to, aby iść przez życie z właściwą osobą. Muszę przyznać, że moja żona nie ma ze mną lekko, żeby realizować takie marzenia jak moje trzeba być trochę egoistą. Pomimo że staram się wynagrodzić moją nieobecność swojej żonie i dzieciom to mam świadomość, że czasu nie cofnę i wiele momentów z naszego życia podczas gdy mnie nie ma, już nigdy nie wróci. Są też jaśniejsze strony takiego życia. Bez wątpienia odległość sprzyja spojrzeniu na wiele spraw z perspektywy pozwalającej lepiej i dokładniej zobaczyć relacje z najbliższymi. Dziś wiem, że odległość nie ma znaczenia, jeśli uczucia są dostatecznie silne i jeśli są prawdziwe. I co istotne! – jeśli się je okazuje… Sytuacja oddalenia sprzyja weryfikacji siły uczuć. Empirycznie to sprawdziłem. Dzięki temu przeżywamy sytuacje, których trudno byłoby dotknąć prowadząc spokojne życie. Pożegnania, powroty, zmartwienia i radości przeżywa się bardziej intensywnie ze zdwojoną mocą. Balansem jest to że żona także realizuje swoje pasje, w których ją wspieram.
Olga: Miał Pan niebezpieczne chwile w swojej podróży - np. spotkanie z przemytnikami, płynięcie podczas amazońskiej ulewy przez 36? godzin, trzymając w ręku zamiast wiosła deskę. Co pomogło, że wyszedł Pan z tych zdarzeń żywy?
Pan Rafał: Przede wszystkim dobre przygotowanie fizyczne i merytoryczne. Niemniej jednak szczęście, które mi towarzyszyło w trakcie tych podróży nie było bez znaczenia. Dodatkowo sił i determinacji dodawało mi to że mam do kogo wracać i dla kogo żyć.
Olga: Zrobił Pan piękne zdjęcia przyrody, ludzi i ich życia. Trzeba rozumieć innych i być wrażliwym na to, co nas otacza, żeby wyłapać takie chwile. Jak bardzo skupiał się Pan na robieniu zdjęć? Jak podchodził Pan do ludzi, że chętnie pozowali?
Pan Rafał: Bardzo lubię fotografować, chociaż jestem kompletnym amatorem to niekiedy udaje mi się uchwycić chwile, które były dla mnie ważne. Poza tym zależy mi na tym, aby podzielić się tym co widziałem z najbliższymi lub ludżmi, którzy z różnych powodów nie mogą pojechać w taką podróż. Nie wszyscy którzy stanęli na mojej drodze chętnie pozowali. Czasami musiałem poświęcić sporo czasu, aby zdobyć zaufanie tubylców, a niekiedy uszanować ich wolę i odejść z kwitkiem.
Rafał Kośnik mieszka w Kręgu, małej miejscowości niedaleko Starogardu Gdańskiego. Z zawodu jest ogrodnikiem. Wspólnie z żoną Sylwią napisał książkę pt. Amazonia - Piekielne Piękno. Kiedy przygoda zderza się z życiem. Więcej informacji na temat tego co się u nich dzieje na bieżąco mozna znależć na stronie facebooku Amazonia Południe Północ.
Zdjęcie pochodzi z prywatnego archiwum Rafała Kośnika.
Podobało się? :-)