Jest to program o spełnianiu marzeń! Woła z ekranu młody Chajzer.
To ja zapytam: czyich marzeń?
Malucha, który na pytanie Augustina o swój talent odpowiada: KOLOROWANKI?
NIE! Odpowiedź jest tylko jedna: rodziców.
Ta właśnie odpowiedź chłopca pokazała mi wyraźnie, z jak małymi dziećmi mamy do czynienia w tym programie. Jestem przekonana, że młody Chajzer miał rację sądząc, że już takie małe dzieci mają swoje marzenia i tęsknoty. Ale nie takie, jakie im narzucili rodzice, czy osoby kierujący programem.
- Mietek, czy Ty w wieku 4-5 lat marzyłeś o tym, żeby występować publicznie przed kamerami? Czy potrafiłeś powiedzieć, w czym tak naprawdę jesteś dobry? Ja nie i moje koleżanki również nie.
- Olga, ale gdy ty bawiłaś się w piaskownicy jeszcze takich programów nie było. Mogłaś nie wiedzieć, że o tym marzysz.
- Jak dla mnie to jest kreowanie potrzeb i coś takiego nie powinno dotyczyć tak małych dzieci. W tym wieku dzieci chcą biegać z rodzicami po podwórku, przytulać się, machać kijem w kałuży, rozmazywać farbę.
Patrzyłam na te maluchy. Chłopiec pokazywał, jakie robi pompeczki, za chwilę skakał, machał rączkami. A Augustin siedział w fotelu i się uśmiechał. Wyglądał jakby się męczył. Może bolały go zęby, bo uśmiechały się tylko jego usta, oczy już nie. A potem padał werdykt - TY przechodzisz dalej. TY nie przechodzisz.
Czy dzieci w tak małym wieku muszą przechodzić przez taki stres - wybiorą, czy też nie? Przecież te dzieciaki czują napięcie rodziców, ich emocje.
- Może rodzice to traktują jako zabawę?
- Jako zabawę to mogą potraktować bieganie po drabinkach i chodzenie po lesie.
- A nie uważasz, że dziecko powinno nauczyć się przegrywać?
- Owszem, taka umiejętność jest bardzo potrzebna. Ale nie powinna się odbywać w takim obciążeniu psychicznym! Do takiej nauki można wykorzystac gry planszowe. A taki maluch myśli - zostałem odrzucony, nie potrafię, jestem gorszy. Przecież informacja o uczestnictwie małego dziecka w programie rozejdzie się w rodzinie, po sąsiadach. Każdy, kto spotka takie dziecko, zagada i może coś powiedzieć, co utkwi na całe życie w głowie dziecka. Tak się zastanawiam, czy ktoś robił badania tych dzieci po udziale w programie Mali Giganci pod kątem wpływu udziału w programie na ich późniejsze życie?
- Mówisz o maluchach, a starsze już mogą brać udział?
- Te starsze dzieci są już być może przyzwyczajone do występowania w konkursach, chociaż przypuszczam, że bardziej kameralnych i nie ogląda ich cała Polska. Wyobraź sobie, że Ania odpadła, wraca do szkoły, a jej kolega z klasy Kacper wytyka ją palcem, bo nie przeszła dalej. Dzieci są złośliwe. Wykorzystają taki fakt, żeby pokpić z koleżanki. Dla tych starszych to też są duże emocje, w końcu 13 letnie dzieci chcą zostać gwiazdą, chcą być slawne (oczywiście na skutek kreacji zewnętrznej).
A jak się czuje dziecko po występie? Nie spełniło w końcu pokładanych w nim nadziei. Dostaje na drogę torbę z prezentem i słowa jury, że całe życie przed nim, ale był ktoś lepszy. Niepokoi mnie przewartościowanie pewnych spraw na niekorzyść dziecka.
W programie występowały dwie 12-letnie dziewczynki. Obie śpiewały przeciętnie, ale jedna z nich była lepsza i przeszła dalej. Z tą słabszą jury się pożegnało. Dziewczynka pobiegła do rodziców. Wtuliła się w mamę. Płakała? Nie wiem. Nie było to pokazane, ale jej zachowanie wskazywało na to, że szukała u mamy ciepła, akceptacji i zrozumienia. W końcu przecież odpadła, była gorsza, nie będzie więcej występować.
Według mnie powinna być ustalona dolna granica wieku uczestniczenia dzieci w tego typu programach. I mam nadzieję, że nie dojdziemy do etapu, który osiągnęli rodzice w USA, czyli wysyłanie swoich pociech płci żeńskiej na konkursy piękności siedmiolatek.
A co Ty sądzisz o tego typu występach dzieci?
Pa!
Olga Komorowska
olgakomorowska.pl
zdjęcie: https://pixabay.com/pl/top%C3%B3r-drewna-sieka%C4%87-przypadki-1748305/