Gdy kobieta uwolni się ze związku pełnego przemocy, to jest to jej duży sukces. Ale potem musi stanąć na nogi.
Przeczytajcie moją rozmowę z kobietą, która rozpoczęła nowy etap w swoim życiu, która uwolniła się z toksycznego związku, która uczy się siebie i stawia sobie nowe wyzwania.
Olga: Jesteś kobietą po trudnym małżeństwie, w którym panowała zarówno przemoc psychiczna jak i ekonomiczna. Wyzwoliłaś siebie i dzieci - masz ich czworo - z toksycznych relacji i z alkoholizmu męża. Powiedz mi, jak stanęłaś na nogi. Jaka była Twoja ścieżka.
Aga:: Nazwę to metodą puzzli. Najpierw była terapia dla osób współuzależnionych, potem była terapia dla współuzależnionych pogłębiona, a na końcu była terapia dla osób doświadczających przemocy. Te puzzle zaczęły się powoli układać w mojej głowie. Rozumiałam coraz bardziej siebie i męża.
Ważną metodą była dla mnie metoda lustra. Wszystkie słowa, które mąż do mnie kierował, które mnie poniżały, z których wyciekała do mnie pogarda, tak naprawdę dotyczyły jego samego. Na terapii padły też ważne dla mnie słowa, że nie mam na to wpływu. Kiedy zaczęłam myśleć, na co mam wpływ, a na co nie mam wpływu, odkryłam, że mam wpływ tylko na swoją własną zmianę.
Krok po kroku dojrzewałam do odejścia, co nie było proste. Bo znalezienie mieszkania dla samotnej matki, z czwórką dzieci, nie było łatwe, a znowu jednostki, które zajmują się pomocą, nie są w stanie udzielić tej pomocy w tym zakresie.
Ważne jest dla mnie bycie tu i teraz. Życie w zgodzie ze sobą. Dużą motywacją są dzieci - żeby je ochronić. Bo mam świadomość, że one tak samo, jak ja, doświadczyły przemocy.
Olga: Opowiadałaś mi, że na początku nowego etapu życia było ci ciężko. Pamiętam, że użyłaś liczby 33. Zapamiętałam, bo nie była to okragła liczba 30, ale 33. Tyle dni zajęło ci pozbieranie się i powiedzenie sobie, stop, muszę się wziąć za siebie.
Aga: Najtrudniejsze po uwolnieniu się z przemocy jest pokonanie własnego lęku, kiedy przez lata się słyszało słowa, które nas poniżały,gdy poczucie własnej wartości nie istniało. Ten lęk i strach są paraliżujące, tak bardzo, że paraliżują każde działanie.
Bałam się, że mąż przyjdzie i zabierze mi dzieci. To był lęk, związany z tym, co mówił. Że jeżeli podejmę jakiekolwiek działanie i zniszczę jego wizerunek, to on zniszczy mnie. Pierwsze 33 dni to był LĘK, który wkradał się każdym zakamarkiem.
W przemocy psychicznej jest tak, jakby ktoś wbijał ci nóż z plecy, nie zostawiając śladu na ciele. Zostawia jednak ślady na twojej psychice. Wszystkie Twoje myśli i uczucia są zdeptane. Słyszysz ciągle obraźliwe słowa, jesteś izolowany od innych ludzi, czujesz się zerem. Mi przychodzi do głowy słowo: NOBODY.
Jesteś nikim. To jest najgorsze. Bo żeby z tego wyjść, trzeba uwierzyć, że jednak jesteś kimś, że człowiek, który ciebie tak traktuje jest chory. Że to on wyrządza ci krzywdę. Przyglądasz się, skąd u ciebie toleracja na takie zachowanie, odkrywasz z czego to wynika, pomału odbudowujesz swoją wartość.
Przemoc psychiczna nie dotyczy wyłącznie kobiet. Mężczyźni też słyszą wyzwiska, poniżające słowa od kobiet, z którymi są w związkach. Jednego pana spotkałam na terapii.
Odreagowywanie emocji na drugiej osobie, to przemoc. Jest to wyniszczające. Człowiek nie ma siły wstać z łóżka.
Olga: Jeżeli to jest tak bardzo niszczące, czujemy się jak nobody, to co jest potrzebne, żeby powiedzieć, muszę się z tego wyrwać!
Aga: Ja usłyszałam ponad cztery lata temu, na terpii, że mój maż stosuje wobec mnie przemoc emocjonalną. Wyparłam te słowa, nie uwierzyłam. Natomiast jak trafiłam na terapię dla osób doświadczających przemocy i słyszałam historie innych kobiet, z przerażeniem zauważyłam, ze ja też tego doświadczam. Zaczęłam obserwować zachownie swojego męża okiem kamery. I stwierdziłam, że to wszystko, co o mnie mówi, słowa, które mnie poniżają, słowa, które mnie ranią, on mówi o sobie. On tak o sobie myśli. Wiedziałam, że to co mogę zrobić, to pójść na terpię, bo to ze mną jest problem, że jestem w takim związku. Męża na siłę nie zmienię.
Ważnym impulsem do wyrwania się z związku są dzieci. Wiedziałam, że to ja muszę dzieci chronić. Bo jeżeli nie ja, to kto?
Olga: Opowiadałaś, że masz swoją listę, która jest dla ciebie wsparciem. Opowiedz mi o niej.
Aga: Jest to lista moich marzeń, którą mam od dawna ułożoną i tam pojawiają się wciąż nowe rzeczy. Jest ona bardzo długa - od drobiazgów, do większych rzeczy - które chciałabym zrealizować w swoim życiu. Z pewnych rzeczy musiałam na razie zrezygnować z powodów finansów.
Z takich banalnych rzeczy, to chcę zrobić zęby, ponieważ po ciążach bardzo mi się zniszczyły. Chcę wejść na Gerlach i już zaczęłam w tym kierunku kroki. Biegam, żeby wyrobić sobie kondycję. Chciałam zrobić tatuaż i zrobiłam go sobie z okazji moich urodzin. Ten tatuaż jest symbolem wyjścia z przemocy. Każde marzenie które jest na mojej liście jest do zrealizowania prędzej, czy później.
Motywacją są dzieciaki, które dorastały w tym wszystkim. Wiem, że gdy im pokażę, że można inaczej radzić sobie z różnymi tematami, że gdy można realizować swoje cele, ma się marzenia i do nich się dąży, to uwierzą, że jest sposób na życie, żeby zdrowo funkcjonować.
Olga: Wysyłasz mi piękne zdjecia z lasu. Co tam robisz?
Aga: 25 marca 2017 roku rzuciłam palenie, chyba w najgorszym momencie mojego życia. Już za chwilę będzie rok, gdy nie palę. Wracam teraz do aktywności fizycznej, która mi zawsze towarzyszyła. Od 5 roku życia uprawiałam sporty. Ćwiczę jogę, biegam, jeżdżę na rowerze stacjonarnym. Wszystko to ma na celu wejście na Gerlach.
Olga: Jakie jest dla ciebie najważniejsze słowo?
Aga: Wolność.
Olga: Z czym to słowo ci się kojarzy?
Aga: Z poczuciem bezpieczeństwa, z tym, że najważniejsze w życiu jest poczucie własnej wartości. Moja mantra, która mi pomga, to: "chcę, mogę, potrafię".
Olga: Dziękuję za tak szczerą rozmowę.
Jeżeli czujesz niedosyt i chciałbyś jeszcze przeczytać artykuły o podobnej tematyce, to zapraszam:
Nie pozwól innym decydować o sobie
Dlaczego kobiety tkwią w toksycznych związkach
Dlaczego w życiu trzeba dokonywać zmian
Zapraszam do czytania kolejnych wpisów i do rozmowy w komentarzach
No to pa!
Olga Komorowska
Wykładowca, storyteller, matka dziewczyny z zespołem Downa.
Moje motto życiowe brzmi: nie szukaj problemów, szukaj rozwiązania.