Kiedy warto inaczej spojrzeć na świat?
Gdy zapętlimy się w życiu i nie wiemy co dalej. Gdy czujemy się przytłoczeni i nie możemy wziąć oddechu. Gdy chcemy zrozumieć drugiego człowieka. Gdy chcemy zrozumieć swoje dziecko.
Takich sytuacji jest mnóstwo.
Czasami powinniśmy sami spojrzeć na siebie z dystansu. Czasami powinniśmy zmienić otoczenie, chociaż na jakiś czas. Czasami powinniśmy spojrzeć na świat oczami kogoś innego.
Nie jest to proste. Ale warto.
Spójrz na świat oczami drugiego człowieka
Jakże często mamy ochotę kogoś pouczać. Narzucić mu swój styl życia, swoje myśli, swoje wybory. Z tego bierze się krytyka drugiego człowieka, niezrozumienie i problemy w relacjach. Ja się tego już oduczyłam. Bo wiem, że każdy z nas ma swoją historię, swoje problemy, swoje doświadczenia i przyzwyczajenia.
I na podstawie bagażu, który niesie, podejmuje dalsze kroki w życiu. Zachowuje się tak, a nie inaczej.
Możemy się wściekać na przykład na teściową, która ciągle dzwoni i się wypytuje, co u nas słychać. Przywozi jedzenie w słoikach, a Ty czujesz się jakbyś nie ogarniała gospodarstwa domowego. Złość narasta i w Tobie i w teściowej. Bo Ty masz wrażenie, że ona się narzuca, a ona ma wrażenie, że ją olewasz. A gdyby tak zmienić perspektywę patrzenia?
Warto zastanowić się, dlaczego ona to robi? Wręcz zapytać, dlaczego? Może się okazać, że teściowa chce jak najlepiej dla Ciebie. Może jej mama tak robiła i ona powiela taki styl życia. Albo jej teściowa i mama tak nie robiły, a panowała bieda i jej brakowało jedzenia? I gdy otworzymy się na tego drugiego człowieka, życie stanie się prostsze. Bo nie kipimy złością i niechęcią, tylko rozumiemy. A może się okazać, że to też jest wysiłek dla teściowej i najchętniej ona by nie przywoziła tego jedzenia.
Janek (mój syn) pojechał z kolegą i z jego mamą na tydzień do domku nad jeziorem. Wrócił i mówi:
– A wiesz mamo, że oni tak dziwnie kroją pomidora.
Ja na to
– A wiesz Janku, że Ty dla nich pewnie też dziwnie kroisz pomidora? I teraz zobacz, jak to może być trudno, gdy chłopak spotyka się z dziewczyną i mają różne podejścia do takich drobiazgów.
Spójrz na świat z perspektywy dziecka
Wczuj się w jego sytuację. Co ono wie o świecie? Jak ten świat rozumie? Co widzi?
Ja kiedyś zrobiłam eksperyment. Gdy Agata była mała kucnęłam i popatrzyłam jej oczami na nasze mieszkanie. Powyżej zamieściłam zdjęcie, które kiedyś zrobiłam, gdy czekałam w długiej kolejce z innymi ludźmi i się nudziłam. Ja widziałam twarze ludzi, ich emocje, uśmiechy, gesty. A małe dziecko w tym samym momencie ogląda buty, rajstopy, nogi od krzesła, gołe męskie łydki. Niby zdajemy sobie z tego sprawę, że dziecko jest mniejsze, ale warto sobie odpowiedzieć na pytanie, co z tego wynika?
Może dlatego Twój brzdąc chce by go brać ciągle na opa? Może nie dlatego, że jest zmęczone, ale dlatego, że świat jest ciekawszy? Że widzi, to samo, co jego mama i tata?
Dlatego też ja zawsze kucałam, gdy chciałam coś powiedzieć swoim dzieciom, coś im wyjaśnić. Nie patrzyłam z góry. Jak Ty byś się czuł, gdybyś tak jak Guliwer trafił do świata wielkoludów i nagle musisz zadzierać głowę, żeby z kimś rozmawiać?
Spojrzenie oczami dziecka, to również zrozumienie jego sytuacji.
Przeczytałam wypowiedź jednej mamy w Internecie, że dziecko płacze, gdy jeździ samochodem, dlatego nie wyjeżdżają na wakacje. A gdyby tak przyjąć perspektywę dziecka i spojrzeć jego oczami. Dlaczego płacze? Czy jego mama siedzi z przodu samochodu i dla niego to jest nie do zaakceptowania, bo nie widzi twarzy swojej ukochanej mamy? Może leżąc w foteliku widzi tylko sufit w samochodzie, który jest nudny, a zazwyczaj nad nim wisi ruchoma karuzela?
Podam też przykład z Agatą.
Agata uwielbia się fajnie ubrać, dobiera do siebie różne ubrania, rozkłada je na łóżku, sprawdza, co do siebie pasuje, staje przed lustrem. A w pokoju ciuchy swego czasu leżały jedne na drugich, gniotły się i kurzyły. Sterta rosła powoli w górę.
Lenistwo?
Lenistwo pewnie też. Ale, gdy przemyślałam sobie, jakie są kroki przy wieszaniu ubrań i układaniu ich w szafie, doszłam do wniosku, że to co dla mnie jest proste, wcale takie dla Agaty nie musi być.
I porozmawiałam z Agatą, z czym tak naprawdę ma problem, co sprawia jej trudność, z czym sobie nie radzi. Kupiłam wolno stojący wieszak z IKEA, żeby nie musiała składać koszulek w kostkę, tylko żeby większość ubrań miała porozwieszanych na wieszakach. Wtedy łatwiej jest jej poukładać, pogrupować. Widzi co ma.
I z rozmowy wyszło też, że półka, która wydawało mi się jest na poziomie oczu Agaty, jest dla niej za wysoko! (Agata ma 1,5 m wzrostu i już wyższa nie będzie)
Nie spojrzałam wcześniej jej oczami na świat, który ją otacza.
A tu podaję link do mojego artykułu o komunikacji z dziećmi, Jest to mega zasada , która wykorzystuje właśnie wczucie się w drugą osobę. Tą metodą wychowywałam Agatę.
Zmień miejsce
Podejmowanie decyzji
Czasami stoimy na rozdrożu dróg i musimy podjąć życiową decyzję.
Albo nasze życie się rozsypało jak puzzle i musimy je poskładać, a nie wiemy jak, bo nie mamy żadnej instrukcji naszego życia.
Albo czujemy się przytłoczeni życiem. Tak po prostu.
Wtedy bardzo pomaga "inna perspektywa". Może to być wyjazd w góry, może to być spacer po 22, gdy panuje cisza na osiedlach, świecą latarnie, a w oknach palą się światła. Można pójść w nocy na huśtawkę, można wracając z pracy zjechać do parku, żeby pójść samemu ze sobą na spacer. Albo można zaprosić siebie do kawiarni. Wtedy warto usiąść przy oknie i patrzeć na ludzi, którzy idą wzdłuż chodnika.
Ważne, żeby się zatrzymać chociaż na chwilę i wyciszyć myśli.
Bo my pędzimy.
Na mnie zadziałały swego czasu dwie rzeczy. Nocne spacery z huśtawką i wyjazd w Bieszczady. W Bieszczadach zadziała się u mnie magia. Gdy wyjeżdżałam powiedziałam sobie, że się od wszystkiego odcinam. Chcę być tu i teraz i cieszyć się wypadem w góry, cieszyć się ze wspólnie spędzonych chwil z dziećmi i z koleżankami. Oderwałam się całkowicie od codzienności. Ciszyłam się z życia. A gdy wróciłam, poczułam, że puzzle życia w mojej głowie się poukładały. W zasadzie bez mojego czynnego udziału. Wystarczyło, że chodziłam po górach, patrzyłam w dal, podziwiałam widoki, męczyłam się.
Przerwa
Czasami warto sobie zrobić przerwę.
Córka znajomej zdawała maturę i nie wiedziała co dalej ma ze sobą zrobić. Znajoma chciała, żeby córka poszła na studia, ta lubiła włoski i miała z niego dobre stopnie. Dlatego zapisała się na italienistykę.
Tylko po co?
Bo ma mieć dyplom ukończenia wyższej uczelni, a że nie wie co ze sobą zrobić, to idzie na taki kierunek?
A może warto zrobić sobie przerwę, żeby się lepiej poznać? Na przykład wyjechać do Włoch jako wolontariusz z projektów Unii Europejskiej?
Czasami trzeba sobie pewne sprawy na jakiś czas odpuścić.
Ja miałam etap w życiu, że pracowałam, robiłam studia podyplomowe, pisałam doktorat, pisałam zaraz potem projekt naukowy.
A potem padłam na pysk. Nie miałam siły na nic. Wypaliły się moje siły, nie chciało mi się podejmować nowych wyzwań. Zmęczylam się. I musiałam dać sobie luz - na pół roku. Od pracy ze studentami oczywiście nie, bo to mój etat.
Odpuściłam, po to, żeby inaczej na siebie spojrzeć i stwierdzić, czego ja tak naprawdę chcę. Po co mi ten galop? Czy tak ma wyglądać moje życie przez następne x lat, że nie mam jak złapać oddechu?
Inspiracja innymi
Ostatnio mi ktoś powiedział, że nie lubi, gdy ktoś mu mówi jak ma żyć. Ja też nie lubię. Ale lubię czerpać inspirację i wiedzę od innych. Nie jestem Alfą i Omegą. Nie wiem wszystkiego. Nie przerobiłam w życiu wszystkiego. Nie znam odpowiedzi na wszystkie pytania.
A ktoś inny, może ma takie doświadczenia, z których ja chętnie skorzystam, które pozwolą mi inaczej spojrzeć na moje sprawy, dzięki którym poprawię coś w moim życiu.
Dlatego dużo czytam i słucham.
Dużego kopa w tyłek dała mi Ola Budzyńska z bloga paniswojegoczasu. Dzięki niej uporządkowałam sobie wiele spraw życiowych i zawodowych. I chyba dzięki niej zaczęłam sobie pewne sprawy odpuszczać, żeby mieć siłę do życia. Bo jakby nie patrzeć, przede mną jeszcze przynajmniej 40 lat życia, czyli 14 400 dni! Jaka kosmicznie duża liczba! Nie chciałabym, żeby te tysiące dni przeszły mi na marudzeniu i myśleniu, jak mi ciężko w życiu.
Jeżeli macie ochotę, to przeczytajcie mój wpis o tym, czego nauczyłam się od psa, a w drugim artykule, czego nauczyłam się od kloszardów.
Praca twórcza
Przy pracy twórczej często jest tak, że miejsce pracy zaczyna Ciebie uwierać. Nie możesz z siebie nic wykrzesać.
Ja znam na to trzy sposoby.
Jeden sposób to rysowanki, które genialnie odblokowują myśli (tu przeczytasz wpis na ten temat).
Drugi sposób, to zmiana miejsca. Piszesz w domu, to weź komputer do parku albo do kawiarni. Tylko po to, żeby zmienić otoczenie.
Trzeci sposób polega na tym, że odchodzisz od komputera, bierzesz kartkę i długopis i zaczynasz pisać na papierze. Tak jak robiło to tysiące osób przed nami. Ja jestem człowiek analogowy i nie wyobrażam sobie tworzenia bez zrobienia notatek w notesie, czy na kartkach. W takich sytuacjach przenoszę się wręcz na podłogę, co daje mi swobodę w myśleniu - bo przecież na podłodze "nie wypada siedzieć".
Warto zmienić perspektywę.
.
Ależ się rozpisałam! Ale ja często patrzę z czyjejś perspektywy na świat i dzięki temu mam wrażenie, że jest mi prościej w życiu i lepiej. Nie oceniam. Nie krytykuję. Staram się zrozumieć.
Ciekawa jestem, czy korzystasz z któregoś sposobu patrzenia na świat? Może masz jeszcze inny sposób? Chętnie przeczytam.
No to buziaki!
Pa!
Nazywam się Olga Komorowska. Wspólnie z Agatą łamię stereotypy o zespole Downa.Pokazuję, że można chwycić życie w garść i znaleźć w nim szczęście, nawet gdy tak wiele jest przeciwko Tobie. Szukam rozwiązań, a nie problemów. Jestem pracownikiem naukowo-dydaktycznym na Uniwersytecie Gdańskim. Realizuję projekty dotyczące osób z niepełnosprawnością intelektualną z Fundają "Ja też". Piszę artykuły i opowiadania, które znajdziesz tutaj. Jestem redaktorem naczelnym Kwartalnika Moje JA TEŻ.