Madryt jest Warszawą Hiszpanii. Jest stolicą, uwielbia się bawić, nie jest lubiany i ma nawet swojego Zygmunta III Wazę. Hiszpański Zygmunt nazywał się Filip II i w 1561 roku przeniósł się z Toledo do znajdującego się niedaleko Madrytu Escorialu – kompleksu pałacowo–klasztornego. Escorial ma około 2,5 tysiąca okien – dokładnie nie znamy ich liczby, ponieważ za każdym razem rachunek wychodzi trochę inaczej (złośliwi mówią, że to dlatego, iż Hiszpanie przerywają pracę na czas sjesty i po powrocie zapominają, gdzie skończyli liczyć). Surowe mury przypominają więzienie, ale wnętrze zaskakuje licznymi rzeźbami, freskami, bogatym skarbcem, przepięknymi apartamentami i ogrodami. Do Madrytu najlepiej wybrać się w połowie maja, bo wtedy obchodzone jest największe kastylijskie święto – fiesta San Isidro. Św. Izydor jest patronem stolicy Hiszpanii. Huczna zabawa na jego cześć zaczyna się w piątek poprzedzający 15 maja i trwa aż do następnej niedzieli. Modrilmos nie kładą się wtedy spać – atrakcji starcza na dziewięć dni i nocy intensywnej zabawy. Przed świtem wypada się pojawić w Chocolateria San Gines, by wypić pyszną czekoladę i zjeść chrupiące churros. Potem szybki prysznic i do pracy! Trzeba tylko uważać, żeby nie utknąć o czwartej nad ranem w korku wracających z imprez i dyskotek Hiszpanów.