Parady przebierańców w maskach popularne są też w innych miastach Europy. W Kolonii w ostatni poniedziałek karnawału, zwany tu różanym, organizuje się prawie sicdmiokilometrowe pochody. Co roku towarzyszy im inne motto i wszyscy uczestnicy muszą wystąpić w pasujących do niego strojach. Widzowie gromadzą się wzdłuż trasy parady zaopatrzeni w wielkie torby, do których zbierają słodycze, buteleczki z wodą kolońską czy płyty CD, rzucane w tłum przez uczestników korowodu. Nie wszędzie jest tak milo. W ostatnią niedzielę przed postem w miejscowości Laza w Hiszpanii też przechodzi korowód przebierańców. Jednak zamiast cukierków niosą ze sobą krowie dzwonki i wymachują rózgami. Wolno im nawet chłostać gapiów, a ci nie mogą oddać. Kto przetrwa lanie, będzie następnego dnia uczestniczył w walce na mąkę, wodę i… żywe mrówki. Podobnie jest we Włoszech, gdzie ludzie obrzucają się mandarynkami – ta zabawa to symbol dostatku. W Nicei odbywa się natomiast kwiatowa bitwa. Dziś już ucywilizowana, ale jeszcze sto lat temu uczestnicy obrzucali się jajkami i mąką. Na Podhalu w Polsce pojedynki są bardziej zindywidualizowane. Na zakończenie Góralskiego Karnawału w Bukowinie Tatrzańskiej organizuje się wyścigi kumoterek (dwuosobowych sanek zaprzężonych w jednego konia) i zawody skiringowe, czyli w jeździe na nartach za koniem. Dla zawodników największą nagrodą jest chwała nristrza w powożeniu kumoterkami.